Nieuchronnie, wielkimi krokami zbliża się koniec lata...i choć formalnie na ten moment przyjdzie nam czekać niemal 4 tygodnie to już dziś pierwsze symptomy jesieni subtelnie próbują przebić się przez niewidoczną granicę...
Już teraz żal mi odpływającego,cudownego okresu...ciepłego słońca...bajecznej zieleni...magii zapachów...kwiatów...i tak... przy okazji moich melancholijnych rozważań przyszedł mi do głowy pewien pomysł...
Zacznę może od obrazka z różami, które wyszyłam kilka miesięcy temu. Oryginalnie pochodzą one z książki, w której można znaleźć przepiękne wzory na poduszki. Ja jednak, mimo iż haft już ukończyłam, zmuszona jestem poczekać na "lepsze czasy" :) i maszynę do szycia , aby móc zrealizować do końca swój projekt...
To właśnie kwiaty stały się inspiracją do mojego nowego projektu, a mała różyczka, którą znalazłam w jednej ze swoich ulubionych publikacji niepostrzeżenie została jego główną bohaterką...:)Pomyślałam,że jej niewielki rozmiar mogę doskonale wykorzystać do ozdobnej nakładki na pokrywkę do słoiczka. Z wyszywaniem uporałam się stosunkowo szybko, przyszyłam do kanwy ozdobną koronkę i raptem mój mały słoiczek zyskał nowe ubranko...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Duży obrazek z różami oczywiście piękny, ale ta mała różyczka na słoiczku urocza i zachwycająca.
OdpowiedzUsuńprzepiękne delikatne hafty
OdpowiedzUsuńpozdrowienia Ewa
Lilko,Ewo ogromnie się cieszę ,że spodobały Wam się moje różyczki...
OdpowiedzUsuńChoć uwielbiam złotą jesień , zapachu i widoku róż będzie mi brakowało a wtedy spojrzę na Twoje bo śliczne są jak prawdziwe . Pozdrawiam gorąco
OdpowiedzUsuńKolejne piękne rzeczy stworzyłaś.Pomysł na
OdpowiedzUsuńwykorzystanie małego haftu jest genialny.Bardzo
urzekł mnie ten słoiczek:)))
Nettiko...dziękuję i zapraszam...
OdpowiedzUsuńMoniko...miło mi,że moje hafcik przypadł Ci do gustu.
dziękuje Aniu za odwiedziny, moja Mama zrobiła kilka - albo kilkanaście firanek na szydełku, trzeba mieć anielską cierpliwość, widząc twoje hafty z milionem konturów myślę, że powinnaś zacząć uczyć się plątania szydełkiem,
OdpowiedzUsuńMała różyczka jest urocza i wygląda równie naturalnie jak ta, która leży obok słoiczka.
OdpowiedzUsuńEwo...jestem pewna,że szydełkowanie przypadłoby mi do gustu. Niestety wciąż brakuje mi czasu na naukę...
OdpowiedzUsuńAniu....dziękuję za miłe komentarz...
Aniu, musisz to zobaczyć, pamiętam, że masz ochotę na foranki przez siebie sama plątane http://blogniedzielny.blogspot.com/2009/08/miedzy-szydelkiem-drutem-i-czyms.html
OdpowiedzUsuńspadłam z fotelika na widok prac tej dziewczyny
i jeszcze zbliżenie firanki http://3.bp.blogspot.com/_PJkQ1PQSReA/SnS2HN9gKtI/AAAAAAAAAGU/l922hBXupHs/s1600-h/DSC_0060aa.jpg
Ewo...dziękuję za link, firanka jest niesamowita...jak marzenie...
OdpowiedzUsuń